libretto: Jan Chęciński
reżyseria i inscenizacja: Wiesław Ochman
opracowanie muzyczne, dyrygent: Tadeusz Kozłowski
kierownictwo muzyczne premiery: Tadeusz Serafin
scenografia i kostiumy: Jan Polewka
choreografia: Jarosław Świtała
kierownictwo chóru premiery: Anna Tarnowska
kierownictwo chóru: Krystyna Krzyżanowska-Łoboda
współpraca muzyczna: Piotr Warzecha
asystenci reżysera: Maciej Komandera, Jarosław Świtała
kierownictwo baletu premiery: Olga Kozimala-Kliś
kierownictwo baletu: Grzegorz Pajdzik
asystentka choreografa: Bernadeta Maćkowiak
Opera w 4 aktach
Czas trwania:Uroczysta premiera w Operze Śląskiej odbyła się z okazji jubileuszu 65.lecia istnienia bytomskiej sceny. Arcydzieło gatunku jedyne w swoim rodzaju. Opera stanowiąca niepowtarzalny stop wielu tonacji, a przy tym stylistycznie jednorodna. Skonstruowana świetnie z dramaturgicznym polotem, z nośną arcyzabawną intrygą opartą na podwójnych „ślubach kawalerskich”. Żywa akcja, wdzięk kameralnych scen i obrazów zbiorowych o walorach soczystych malowideł. I ta zmienność nastrojów – humor, dowcip, pastelowy liryzm i patos patriotycznych uniesień. Libretto Jana Chęcińskiego osnute na kanwie „Starych gawęd i obrazów” K. W. Wójcickiego okazało się wyjątkowo nośną konstrukcją opery. Pod względem muzycznym dzieło Moniuszki jest popisem inwencji melodycznej, pomysłowości harmonicznej i mistrzowskiej instrumentacji. Każda scena jest całością, każda postać ma swój popisowy numer; co aria to niezwykłego uroku pieśni. Powstały po upadku powstania styczniowego „Ku pokrzepieniu serc”, opera okazała się poetycką syntezą polskości i staropolskiej kultury – jej tradycji, obrzędów, obyczajów, stroju i tańców.
ODSŁONA 1 (prolog).
Dwaj bracia, Stefan i Zbigniew, powracając do domu po zwycięskiej wyprawie wojennej, żegnają się ze swymi towarzyszami z pancernej chorągwi i składają „kawalerskie śluby” – postanawiają nie żenić się, aby w razie nowej potrzeby w każdej chwili być w gotowości na wezwanie Ojczyzny.
ODSŁONA 2.
Młodzi powracają pod dach rodzinny, radośnie witani przez domowników (tercet „Cichy domku modrzewiowy”). Raz jeszcze wznawiają swe „kawalerskie śluby”, lecz oto przybywa do nich stryjenka – Cześnikowa, która zamyśla swatać ich z dwiema protegowanymi przez siebie panienkami (arietta „Z tej strony Powiśla”). Usłyszawszy zaś, że młodzieńcy niebawem wybierają się w odwiedziny do starego przyjaciela ich rodzica, Miecznika z Kalinowa, niepokoi się nie na żarty. Wszak Miecznik ma dwie piękne córki! Nuż się młodzi pokochają i z matrymonialnych projektów Cześnikowej nic nie wyjdzie? Usiłuje więc odwieść ich od zamiaru podróży, mówiąc, iż dwór w Kalinowie jest przeklęty i kto tam jedzie – zginąć może. Młodzi rycerze jednak ze śmiechem przyjmują jej słowa i ruszają w drogę.
Sielską atmosferę starego szlacheckiego dworu w Kalinowie maluje pełen wdzięku chór zebranych przy kominku dziewcząt („Spod igieł kwiaty rosną”). Jest właśnie wigilia Nowego Roku – najodpowiedniejsza pora do wróżb. Dziewczęta przygotowują niezbędne akcesoria, zaś jedna z córek Miecznika, Jadwiga, w pełnej liryzmu dumce („Biegnie słuchać w lasy, knieje”) daje wyraz swym dziewczęcym marzeniom. Leje się wosk, zarysowują się kształty jakichś przyłbic i szyszaków, choć palestrant Damazy, sfrancuzialy elegant ubiegający się o rękę jednej z miecznikówien, skłonny byłby widzieć tam frak lub perukę. Na nic jednak konkury Damazego, bo oto Miecznik oświadcza mu jasno, jakich mężów pragnie dla swych córek; charakteryzując przyszłych zięciów, kreśli Miecznik idealny obraz Polaka, obywatela, rycerza i patrioty (aria polonez „Kto z mych dziewek, serce której”). Przybywa Cześnikowa, która w obawie, by w młodych sercach zbyt rychło nie zbudziły się uczucia, oczernia bratanków, twierdząc, że są oni nader trwożliwi i zabobonni „istne dwie niewiasty”. Lecz oto z gwarem i hałasem powraca z polowania myśliwska drużyna, której uczestnicy, a zwłaszcza stary klucznik Skołuba, spierają się zawzięcie o to, czyj celny strzał powalił potężnego odyńca. Okazuje się, że ugodzili go tak trafnie dwaj młodzi szlachcice, którzy jadąc bryką w stronę Kalinowa, wpadli przypadkiem na teren polowania. To Stefan i Zbigniew; oni też po chwili, wraz z niedostępnym Maciejem, zjawiają się we dworze Miecznika, serdecznie przezeń witani. Hanna i Jadwiga, usłyszawszy, co mówi o obu młodzieńcach Cześnikowa, postanawiają niewinnie zadrwić z gości i nastraszyć ich nocą, udając duchy prababek. By ośmieszyć prawdopodobmych rywali, na podobny pomysł wpadł i Damazy. Sekunduje mu Skołuba, któremu nie w smak poszło, iż młodzieńcy uprzedzili go w strzale do dzika.
Gościom przygotowano nocleg w wieży zamkowej. Skołuba sugestywnie opisuje lękliwemu Maciejowi niesamowite zjawiska, jakie się tu rzekomo nocą wydarzają (aria „Ten zegar stary”). Istotnie, wnet po wyjściu Skołuby wiszące na ścianie portrety prababek Miecznika zaczynają się poruszać, za jednym bowiem ukryła się Hanna – za drugim Jadwiga. Przerażony Maciej zrywa się do ucieczki; Stefan i Zbigniew, którym przygotowano nocleg w sąsiedniej komnacie, śmieją się z jego zabobonnych obaw. W końcu Zbigniew zabiera Macieja do swego pokoju, a Stefan pozostaje w narożnej komnacie z zegarem i portretami. Słodkie marzenia opanowują jego duszę i spędzają sen z powiek. Marzą mu się błękitne oczy Hanny, z kolei znów melodia starego kuranta, którego mechanizm uruchomi ukryty w zegarze Damazy, zwraca myśli Stefana ku nieżyjącym już ojcu i matce (aria „Cisza dokoła”). Pojawia się Zbigniew, kórego też sen się nie ima, i on bowiem zdążył już zakochać się w Jadwidze. Daremnie obaj bracia nawzajem przypominają sobie swoje „kawalerskie śluby”, nie wiedząc, że przysłuchują się im skryte za obrazami obie panny (kwartet „Ni boleści, ni rozkoszy”). Po chwili jednak spostrzegają jakiś ruch za obrazami na galerii i na pół źli, na wpół rozbawieni wybiegają na poszukiwanie sprawców tych figlów, na straży zaś w komnacie zostawiają Macieja. Starowina zapada w drzemkę, a Damazy uznaje tę chwilę za najodpowiedniejszą, aby po cichu wymknąć się z zegara. Jednak Maciej budzi się i dzwoniąc wprawdzie zębami ze strachu, przyłapuje nocnego gościa. Stefan i Zbigniew powracają i przekonani, że Damazy chciał z nich zadrwić, żądają od niego satysfakcji. Aby ocalić swą skórę, Damazy odpowiada, że skorzystał z obecności młodych rycerzy, aby zbadać prawdziwość legendy głoszącej, że na kalinowskim dworze ciąży klątwa za popełnione w nim niegdyś haniebne czyny, czego jakoby dowodem ma być nazwa „straszny dwór”. Wybieg Damazego udaje się podwójnie, gdyż Stefan i Zbigniew, usłyszawszy jego opowieść, nie tylko zapominają o ukaraniu go, ale postanawiają natychmiast opuścić dwór Miecznika.
Bracia oznajmiają o swym postanowieniu wyjazdu, nie chcąc jednak podać powodów tej nagiej decyzji. Zirytowany Miecznik zaczyna już podejrzewać ich o tchórzostwo, czym oburzony Maciej powtarza mu opowiadanie Damazego. Postanawia więc Miecznik sam opowiedzieć młodzieńcom prawdę o „strasznym dworze”. Przeszkadza mu jednak nadjeżdżający z szumem i wrzaskiem kulig, w którym też znajduje się przebrany Damazy. Pytany surowo przez Miecznika, czemu ośmielił się rzucić kalumnię na jego dom, wykręca się jak może, twierdząc, że kierowała nim miłość do jednej z córek Miecznika – tu jednak groźna postawa Stefana i Zbigniewa nie pozwalają mu wymienić imienia Hanny, ani Jadwigi. W końcu, ośmieszony, musi uchodzić, a Miecznik opowiada historię swojego pradziada, który miał dziewięć córek tak pięknych, że każdy zajeżdżający do Kalinowa młodzieniec z miejsca oświadczał się o rękę którejś z nich, a wówczas zazdrosne matki podrastających panien z sąsiednich majątków nazwały Kalinów „strasznym dworem”. Teraz więc Stefan i Zbigniew przepraszają Miecznika za swe podejrzenia i proszą, aby chciał uznać ich za zięciów, a wzruszony Miecznik błogosławi obie zakochane pary.
/Streszczenie libretta wg „Przewodnika operowego” Józefa Kańskiego/